Gypsy zastanawiała się przez dłuższą chwilę, po czym powoli potrząsnęła głową: "Nie, myślę, że to już chyba wszystko, co najważniejsze."
"To cud, że Krew Czarownicy wciąż stoi" - szepnęła Lacey i ścisnęła mocniej dłoń kuzynki, by następnie podnieść ją między nimi. "A ty próbowałaś zastrzelić demona drewnianą kulą" - potrząsnęła głową ze zdumieniem i współczuciem. Odważna i głupia, to były ich wspólne cechy. "Tak się cieszę, że ten Michael miał taką moc, by cię uzdrowić. Umarłabym, gdybym wróciła do domu tylko po to, by znaleźć zarówno ciebie, jak i dziadka... martwych."
"Nic mi nie jest, a ty jesteś teraz w domu. Zostajesz... prawda?" Gypsy zapytała pozwalając nadziei błyszczeć w jej oczach.
Lacey zaczęła mówić nie, ale przerwała, przygryzając dolną wargę, gdy próbowała ogarnąć umysłem to, co powiedziała jej kuzynka. Podnosząc podbródek, zatrzymała swoje spojrzenie na spojrzeniu Gypsy, zastanawiając się, czy właśnie znalazła siatkę bezpieczeństwa, której tak długo szukała. Jeśli dzięki temu demony nie znajdą jej jeszcze przez jakiś czas, to nie zamierzała skarżyć się.
" Poczekaj chwilę... mówiłaś poważnie, że demony nie mogą wejść do tego budynku bez twojego pozwolenia?" zapytała, wiedząc, że gdy coś brzmi zbyt dobrze, by mogło być prawdziwe... zwykle tak było.
"To prawda," potwierdziła Gypsy z entuzjazmem. "Nawet przetestowaliśmy to zaklęcie, żeby się upewnić, że działa, i cóż... jest genialne." Próbowała powstrzymać się od uśmiechu, gdy przypomniała sobie Nicka i Rena wykurzonych ze sklepu.
"To najsłodsza rzecz, jaką słyszałam od hmmm... około roku," powiedziała zgodnie z prawdą Lacey i poczuła, jak część stresu odpływa z jej ramion i pleców. Może jeżeli zostałaby na miejscu, mogłaby zyskać trochę więcej czasu, zanim stanie przed ponurym żniwiarzem. "I mówisz, że to było jedno z zaklęć, które przez cały ten czas znajdowało się w sejfie?"
Po cichu zastanawiała się, czy pochodziło ono z tej samej księgi zaklęć, która, jak wiedziała, zawierała zaklęcie przeciwdziałające mocy demonicznego znamienia, które teraz nosiła. Rozumiała to tak, że rzucając zaklęcie zniekształcające na jej demoniczne znamię, byłoby niemal niemożliwe, aby ją wytropić. Nie usunęłoby to tego znamienia, ale byłoby to najlepsze rozwiązanie.
Musiała się dowiedzieć, gdzie zabrali tę księgę. Następnym krokiem będzie odnalezienie najpotężniejszego sabatu czarownic w mieście i przekonanie ich, by pomogły jej wykonać zaklęcie. Problem w tym, że ktoś przeniósł tę cholerną księgę.
Gypsy przechyliła głowę na bok z troską, gdy ulga w oczach Lacey zamieniła się w zmartwienie. "Lacey, gdzie byłaś przez ostatni rok? Co się stało, że nie wróciłaś do domu?"
Kiedy Lacey nie odpowiedziała od razu, Gypsy obniżyła wzrok w kierunku ich dłoni, które nadal były połączone wokół kryształu. "Musisz wiedzieć, że dziadek strasznie się martwił, kiedy zniknęłaś. Próbował to przede mną ukryć, ale nie było cię tak długo, że w końcu był przekonany, że już nigdy nie wrócisz..., że stało ci się coś strasznego."
Lacey skrzywiła się, wiedząc, że dziadek był ostatnią osobą odpowiedzialną za kłopoty, w jakich się znalazła. Teraz to wszystko leżało na jej barkach.
Zawsze trzymali Gypsy z dala od całej prawdy, ale teraz, gdy dziadka już nie było, nic nie powstrzymywało jej przed opowiedzeniem przynajmniej części tej tajemnicy. Poza tym, gdy przeszłość ją dopadnie, wtedy przynajmniej Gypsy będzie wiedziała, co naprawdę się z nią stało i może nawet postawi nagrobek obok dziadka na pamiątkę.
Poczuła, jak ogarnia ją spokój, gdy postanowiła wtajemniczyć kuzynkę w pozaszkolne zajęcia rodziny.
"Dziadek zawsze wysyłał cię na aukcje i do bezpiecznych miejsc, żebyś zdobyła artefakty, które chciał do swojej kolekcji lub których potrzebował, żeby zadowolić swoją klientelę. To było twoje zadanie i byłaś w tym bardzo dobra." Uśmiechnęła się czule do swojej kuzynki, zanim dodała: "Ale ja... byłam dobra w czymś zupełnie innym".
"Do czego zmierzasz?" zapytała z grymasem Gypsy. Miała podejrzane przeczucie, że nie spodoba jej się to, co Lacey miała zamiar jej powiedzieć.
Lacey wzruszyła ramionami, jakby to nie było nic wielkiego, "Dziadek wysyłał cię po rzeczy, które były dostępne i łatwe do zdobycia... wystarczyło zawrzeć kilka transakcji w tajemnicy, z pomocą wysoko cenionego handlarza lub ogromnej ilości gotówki. Mnie natomiast wysyłał po rzeczy, które... nie były tak łatwe do zdobycia."
" Na przykład co?" zapytała Gypsy.
"Jak rzeczy, z którymi ludzie nie chcieli się rozstać" - dodała Lacey i przyglądała się, jak szczęka jej kuzynki opadła ze zdziwienia.
Rozdział 2
"Wysłał cię, żebyś kradła?" Głos Gypsy podniósł się w zdumieniu. "Nie mogę uwierzyć, że dziadek zachęcałby cię do robienia czegoś tak niebezpiecznego".
"Jak myślisz, jak on w ogóle wszedł w ten biznes?" Lacey zapytała z lekkim uśmiechem.
"Słyszałam tylko plotki" - wyszeptała Gypsy bardziej niż trochę zdumiona tym wyznaniem. Na podziemnych aukcjach niektórzy z najwyższych rangą ludzi udzielali jej wskazówek przez ostatnich kilka lat. Ona tylko grzecznie im przytakiwała i uśmiechała się, a potem usuwała plotki z pamięci, nie chcąc zbytnio się nad nimi zastanawiać.