Jak podoba się pani nasze miasto?
Mury czy ludzie? wzajemnie zapytała.
Jedno i drugie.
Pierwsze znam oddawna, drugich teraz poznaję i nie rozumiem.
Czy w stronach pani panują o nas biednych tak błędne wyobrażenia?
Po raz pierwszy dłużej nieco popatrzyła na mnie i zcicha odpowiedziała:
W moich stronach panują różne wyobrażenia ale ja wyobrażałam sobie towarzystwo tutejsze wcale innem.
Zarumieniła się i patrząc wciąż na mnie wielkiemi, zadziwionemi oczami, dodała:
Dlaczego pan mówi: o nas biednych? Wszyscy tu są tak weseli, że jakiejkolwiek biedy domyślać się nawet niepodobna!
Staś i Leon, którzy przed chwilą obok mnie usiedli, wmieszali się do rozmowy.
Mędrcy utrzymują wtrącił pierwszy że dobry humor bywa oznaką dobrego charakteru.
Pani nie jest zwolenniczką wesołości? zapytał, drugi.
Owszem odpowiedziała i po chwili wahania dokończyła tylko nie przypuszczałam, aby tu było jej tyle.
Mówiła poprawnie; w sposobie wymawiania wyrazów miała trochę śpiewnego akcentu swojej prowincji i wiele słodyczy. Było w niej przytem uderzające połączenie zmieszania i śmiałości, skromności i nie wiedzieć zkąd dobywającego się blasku. Kilka osób: pań i panów przybliżyło się lub obróciło ku nam. Osoba przybyła ze stron odległych, majętna, młoda, zaciekawia zawsze, tem więcej, jeżeli jest dziwolągiem. Niewidzialny drut telegraficzny, wszystkim już teraz zakomunikował wiadomość, że ten dziwoląg posiada kędyś piękne dobra. Któraś z pań rzuciła pytanie, czy dobra te daleko ztąd położone? Doba podróży, najprzód końmi, potem koleją. Ach, końmi! Więc to nawet nie przy kolei! O, Boże, jakiż zakąt!
Jakże pani dobrze zrobiła, że przyjechała do nas zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, rozrywki!
Pani Idalja zaznajomi panią ze wszystkiemi urokami naszej Syreny
Będziemy usiłowali wszyscy pokazać nasze miasto ze stron jego najlepszych
Zaopatrzyć panią w jak największy zasób tej wesołości, którą pani była łaskawą w nas zauważyć.
Czy pani długo tu zabawi?
Zdaje się, że tej zimy mieć będziemy znośniejszą niż zwykle operę
Karnawał zapowiada się świetnie
Dziś już ośmielam się prosić panią o pierwszy kontredans, na pierwszej zabawie tańcującej, w której będę miał zaszczyt brać udział razem z panią.
Byliśmy bardzo uprzejmi. Rzecz to zresztą wiadoma, że nikt nie potrafi być więcej od nas uprzejmym i gościnnym. Panna Zdrojowska była naszym gościem i znaliśmy dobrze obowiązki swoje względem tej osoby, która do naszej sfery należała pomimo idylicznego warkocza i antydyluwjalnej sukni. Ją ta nasza uprzejmość i gościnność nie rozrzewniała wprawdzie, ale widocznie ujmowała. Z uprzejmym uśmiechem dobrze wychowanej kobiety wysłuchała wszystkich zaproszeń i oświadczeń, poczem, znacznie już z towarzystwem wielu naraz osób oswojona, trochę jednak rumieniąc się, rzekła:
Miałam interesy w tem mieście do załatwienia, ale najważniejszą przyczyną, która mię sprowadziła do tego ogniska naszej oświaty i zbiorowej pracy, była wielka potrzeba zaczerpnięcia w niem świateł, wiadomości, wskazówek. Okolica moja, przez ostatnie wypadki ogołoconą została z ludzi, u których mogłabym znaleźć moralną pomoc i radę
Słowa te wypowiedziała z naturalnością nadzwyczajną, ale w nas obudziły one żartobliwość, niezbyt złośliwą zresztą, owszem, bardzo miłą. Pierwszy Widzki dał jej ujście, ze swego stanowiska redaktorskiego, w sposób grzeczny i poważny zapytując:
Łaskawa pani ma zamiar pisać do druku?
Parę osób uśmiechnęło się nieznacznie. Staś za plecami memi szepnął:
Może idzie o kolonistów do wytrzebiania puszczy
Ale ona zdawała się uszczęśliwioną tem, że Widzki bezpośrednio zwracał się do niej i z pośpiechem odpowiedziała:
O, nie! Nigdy nie myślałam o pisaniu do druku i zadanie moje jest wcale innem. Przed trzema laty miałam nieszczęście stracić brata wkrótce potem ojca i stałam się jedyną właścicielką znacznego majątku, z którego pragnęłabym zrobić jak najlepszy użytek, tem bardziej że uważam go nie za własność, lecz za depozyt
Ciekawości, zadziwienia, nawet zgorszenia, których wyrazy przemknęły po twarzach obecnych, albo i trwale na nich osiadły, opowiedzieć niepodobna. Miała znaczny majątek! Chciała z niego zrobić jak najlepszy użytek! Uważała go za depozyt! Jakże można odzywać się z czemś podobnem! Idalka próbowała wprowadzić rozmowę na tor inny, ale towarzystwo nie pozwoliło pozbawić siebie zabawy oryginalnej. Osobę, tak w świecie nową, doprowadzić do publicznych zwierzeń, wznieciło ambicję wielu naraz umysłów. Józio, syn sławnego prawnika i który wraz ze mną uczęszczał był, co prawda niezbyt często, na prawny wydział uniwersytetu, z uroczystą prawie powagą zapytał:
Pani nie posiada dobrze uregulowanego prawa własności?
Panna Zdrojowska, widząc poważne usposobienie obecnych, ożywiła się znacznie.
Owszem, posiadam je jak najlepiej uregulowane pod względem prawnym odpowiedziała.
Więc zkądże myśl o depozycie?
Bo posiadaczem tego majątku byłby brat mój, gdyby żył
Ale ponieważ umarł z melancholijnem rozpostarciem rąk zauważył Widzki.
Więc powinnam obrócić go na jak największą korzyść tego, co on kochał
Było to już tak górne, że poprostu zamieniło nas w głąby. Takeśmy się zadziwili, że zapomnieliśmy o żartowaniu. Panie, za wachlarzami, trochę uśmiechały się, trochę zaczynały szeptać pomiędzy sobą, ale panna Zdrojowska stanęła widać na takim gruncie i znalazła się pod takim wpływem, wobec których nieśmiałość jej znikła i pozostała tylko chęć wypowiedzenia najdroższych uczuć i myśli. Nie rumieniła się już, owszem, trochę pobladła i z płomieniem w oczach rzekła:
Tak marzyłam, tak pragnęłam znaleźć się tu, poznać tych, którzy społeczeństwu naszemu przewodniczą, usłyszeć ich zdania, zaczerpnąć od nich świateł, wskazówek
Kilku z pomiędzy nas ukłoniło się głęboko.
Pani! czem tylko słabe siły nasze służyć mogą!
Jakich mianowicie świateł i wskazówek?
Cała w promieniach i płomieniach, nerwowym ruchem ręki mnąc fałdę sukni i, jak mi się zdawało, drżąc nieco, mówić zaczęła:
Idzie mi o to, czy w pojmowaniu zadania nie popełniam błędu. Zdaje mi się, że dla tych, którzy mają szczęście posiadać ziemię i żyć pośród ludu, nic nie ma ważniejszego nad udoskonalanie ziemi i ludu. Praca około roli dla podniesienia jej produkcyjności i około dusz ludzkich dla ich uszlachetnienia to są zarysy główne ale szczegóły, sposoby
Szczytne uczucia! zadeklarowało parę głosów męzkich, a jeden kobiecy zauważył:
Ależ te rzeczy muszą być strasznie trudne i nudne!
Widzki zaś łagodnie i współczująco wtrącił:
Czy nie za wielki ciężar dla sił niewieścich?
Podniosła na niego trochę przenikliwe, a trochę smutne oczy.
Poranek inaczej o siłach niewieścich utrzymuje zcicha wymówiła.
Widzki zmieszał się nieco.
Pani łaskawa zaczął teorja a praktyka rzeczy różne
Po raz pierwszy na niego i wogóle po raz pierwszy podniosła głowę i spojrzała trochę z wysoka.
Spostrzegać zaczynam, że tak bywa