Skąpiec - Жан-Батист Мольер страница 3.

Шрифт
Фон

SCENA PIĄTA

HARPAGON; ELIZA i KLEANT rozmawiają z sobą w głębi

HARPAGON

myślqc, że jest sam

Mimo to, nie wiem, czy dobrze uczyniłem, zakopując w ogrodzie dziesięć tysięcy talarów, które mi wczoraj oddano. Dziesięć tysięcy talarów w złocie, to suma dosyć… (Na stronie, spostrzegając Kleanta i Elizę) O nieba! sam się zdradziłem! Zapał mnie uniósł; lękam się, iż rozprawiając sam ze sobą, mówiłem zbyt głośno. (Do Kleanta i Elizy) Co się stało?


KLEANT

Nic, ojcze.


HARPAGON

Dawno jesteście tutaj?


ELIZA

Weszliśmy właśnie.


HARPAGON

Słyszeliście…


KLEANT

Co, ojcze?


HARPAGON

To…


ELIZA

Co takiego?


HARPAGON

To, co mówiłem.


KLEANT

Nie.


HARPAGON

Owszem, owszem.


ELIZA

Wybacz, ojcze…


HARPAGON

Widzę dobrze, że was coś doleciało. Rozmawiałem właśnie sam ze sobą, jak ciężko dziś jest wydostać pieniędzy; mówiłem, że bardzo jest szczęśliwy, kto ma w domu z jakie dziesięć tysięcy talarów.


KLEANT

Obawialiśmy się zbliżyć, aby ci nie przeszkodzić, ojcze.


HARPAGON

Bardzom rad, że wam to mogę powiedzieć, abyście sobie nie tłumaczyli fałszywie i nie wyobrażali, że to ja mam dziesięć tysięcy talarów.


KLEANT

Nie mieszamy się do twoich spraw, ojcze.


HARPAGON

Dałby Bóg, abym je miał, owe dziesięć tysięcy.


KLEANT

Nie przypuszczam…


HARPAGON

To byłby dla mnie interes nie lada.


ELIZA

To są rzeczy…


HARPAGON

Przydałyby mi się bardzo…


KLEANT

Sądzę, że…


HARPAGON

Wiedziałbym, co z nimi zrobić.


ELIZA

Jesteś, ojcze…


HARPAGON

Nie narzekałbym wówczas na ciężkie czasy.


KLEANT

Mój Boże, wszakże ty, ojcze, nie masz chyba przyczyn do narzekania: wszystkim wiadomo, że posiadasz ładny majątek.


HARPAGON

Ja, ładny majątek! Ci, co tak mówią, łżą bezczelnie. Nic fałszywszego pod słońcem; to tylko hultaje rozpuszczają umyślnie takie pogłoski.


ELIZA

Nie unoś się, ojcze.


HARPAGON

To nie do wiary, że własne dzieci zdradzają mnie i stają w rzędzie moich nieprzyjaciół!


KLEANT

Czy to znaczy być twoim nieprzyjacielem, mówić, że posiadasz majątek?


HARPAGON

Tak. Podobne gadania, a także i twoje szalone wydatki, staną się przyczyną, że któregoś dnia przyjdzie mi tu ktoś gardło poderżnąć w mniemaniu, że ja po prostu sypiam na złocie.


KLEANT

Jakież ja robię nadzwyczajne wydatki?


HARPAGON

Jakie? Czy może być coś bardziej oburzającego niż te wspaniałe stroje, w których paradujesz po mieście? Wczoraj musiałem wyłajać Elizę, ale ty jesteś jeszcze gorszy. To woła o pomstę do nieba; ściągnąwszy z ciebie to, co masz na grzbiecie, można by uzyskać wcale ładny kapitalik. Mówiłem ci mało dwadzieścia razy, mój synu, że cały twój tryb życia bardzo mi się nie podoba; diabelnie mi coś bawisz się w markiza. Aby stroić się w ten sposób, musisz mnie chyba podskubywać.


KLEANT

Ej, bardzom ciekaw, jakby to można ojca podskubywać.


HARPAGON

Cóż ja mogę wiedzieć? Skądże zatem bierzesz na to, aby się utrzymać na takiej stopie?


KLEANT

Ja, ojcze? Gram, po prostu; ponieważ zaś gram bardzo szczęśliwie, obracam całą wygraną na swoje potrzeby.


HARPAGON

To bardzo źle robisz. Jeżeli masz szczęście w karty, powinieneś z tego korzystać i składać wygraną na uczciwy procent, aby się czegoś dociułać. Chciałbym bardzo wiedzieć, nie mówiąc już o reszcie, do czego służą te wstążki, którymi jesteś upierzony od stóp aż do głowy? Czy kilka sprzączek4 nie wystarczyłoby tak samo do przymocowania spodni? Bardzo też potrzebne wyrzucać pieniądze na peruczki, kiedy można nosić włosy swojego chowu, nie wydając ani szeląga! Założyłbym się, że w tych wstążkach i perukach utonęło co najmniej dwadzieścia pistoli5; zaś dwadzieścia pistoli przynosi rocznie osiemnaście funtów, sześć susów i osiem denarów, chociażby się tylko pobierało jeden od dwunastu.


KLEANT

Masz słuszność, ojcze.


HARPAGON

Dajmy temu pokój i mówmy o czym innym. (Widząc, że Eliza i Kleant dają sobie znaki) Hej! (Po cichu na stronie) Zdaje się, że się porozumiewają, aby mi zwędzić sakiewkę. (Głośno) Cóż znaczą te miny?


ELIZA

Drożymy się z bratem, kto będzie mówił pierwszy; oboje mamy ci, ojcze, coś do powiedzenia.


HARPAGON

I ja wam także.


KLEANT

To, co ci mamy powiedzieć, ojcze, dotyczy małżeństwa.


HARPAGON

I ja również o małżeństwie chciałbym z wami pogadać.


ELIZA

Ach, ojcze!


HARPAGON

Po cóż te krzyki? Czy słowo, czy rzecz sama tak cię przeraża, moja córko?


KLEANT

Biorąc małżeństwo tak, jak ty je pojmujesz, ojcze, może ono słusznie przerażać nas oboje. Lękamy się, że nasze uczucia znajdą się w niezgodzie z twoim wyborem.


HARPAGON

Chwilę cierpliwości; nie macie się o co trwożyć. Wiem, czego wam trzeba; ani jedno, ani drugie nie będzie miało powodu się uskarżać na moje zamiary. Aby więc przystąpić do rzeczy, (do Kleanta) powiedz mi, czy zauważyłeś kiedy młodą osobę, imieniem Mariannę, mieszkającą niedaleko od nas?


KLEANT

Owszem, ojcze.


HARPAGON

A ty?


ELIZA

Słyszałam tylko o niej.


HARPAGON

I jak ci się wydaje, synu, ta panienka?


KLEANT

Osobą wprost uroczą.


HARPAGON

Jej wejrzenie?…


KLEANT

Pełne niewinności i powabu.


HARPAGON

Układ i obejście?…


KLEANT

Czarujące po prostu.


HARPAGON

Nie uważasz, że taka dziewczyna zasługuje w zupełności, aby o niej pomyśleć?


KLEANT

Owszem, ojcze.


HARPAGON

Że mogłaby być dla każdego pożądaną partią?


KLEANT

Bardzo pożądaną.


HARPAGON

Że wygląda na osobę, któfa potrafi być dobrą gospodynią?


KLEANT

Niewątpliwie.


HARPAGON

I że mąż mógłby z nią być szczęśliwy?


KLEANT

Z pewnością.


HARPAGON

Jest tylko mała trudność: obawiam się, że nie posiada takiego posagu, do jakiego by się miało prawo.


KLEANT

Ach, ojcze, cóż znaczy majątek, gdy chodzi o małżeństwo z istotą godną uwielbienia!


HARPAGON

Za pozwoleniem, za pozwoleniem. Można by rzec jedynie, że jeżeli się nie weźmie za nią tyle, ile by się pragnęło, można się starać odbić to na innych rzeczach.


KLEANT

Oczywiście!


HARPAGON

Słowem, bardzo się cieszę, że się zgadzamy w zapatrywaniach: łagodne bowiem wejrzenie i stateczność panienki ujęły mnie za serce, i, byleby miała bodaj jaki posążek, gotów jestem ją zaślubić.


KLEANT

Co? Jak?


HARPAGON

Hę?


KLEANT

Jesteś gotów, ojcze, powiadasz…


HARPAGON

Zaślubić Mariannę.


KLEANT

Kto? ty, ojcze? Ty?


HARPAGON

Tak, ja, ja, ja. Cóż to ma znaczyć?


KLEANT

Słabo mi się jakoś zrobiło. Pozwól mi odejść, ojcze.


HARPAGON

To minie. Idź prędko do kuchni i wypij dużą szklankę czystej wody.

SCENA SZÓSTA

HARPAGON, ELIZA

HARPAGON

Oto nasi wymuskani panicze; tyle w nich siły, co w kurczęciu. To zatem, moja córko, postanowiłem dla siebie. Co do Kleanta, przeznaczam dlań pewną wdowę, o której mi właśnie mówiono dziś rano; ciebie zaś wydam za pana Anzelma.


ELIZA

Za pana Anzelma?


HARPAGON

Tak; jest to człowiek dojrzały, rozsądny i doświadczony; nie ma więcej nad pięćdziesiąt lat i słynie ze swoich dostatków.


ELIZA

kłaniając się

Ja nie pragnę wyjść za mąż, mój ojcze, jeżeli pozwolisz.


HARPAGON

przedrzeźniając Elizę

A ja, moja córeczko, moja duszyczko, pragnę, abyś wyszła za mąż, jeżeli pozwolisz.


ELIZA

kłaniając się powtórnie

Wybacz mi, ojcze.


HARPAGON

przedrzeźniając Elizę

Wybacz mi córko.


ELIZA

Jestem najuniżeńszą sługą pana Anzelma, ale, z przeproszeniem ojca, (kłaniając się znowu) żoną jego nie zostanę.


HARPAGON

Jestem twoim najniższym podnóżkiem, ale, (przedrzeźniając Elizę) z przeproszeniem panny, żoną jego zostaniesz jeszcze dziś wieczór.


ELIZA

Dziś wieczór?


HARPAGON

Dziś wieczór.


ELIZA

kłaniając się znowu

To być nie może, ojcze.


HARPAGON

przedrzeźniając Elizę

Będzie, moja córko.


ELIZA

Nie.


HARPAGON

Tak.


ELIZA

Nie, powiadam.


HARPAGON

Tak, powiadam.


ELIZA

Nie zmusisz mnie do tego, ojcze.


HARPAGON

Zmuszę, moja córko.


ELIZA

Raczej się zabiję, niż przyjmę takiego męża.


HARPAGON

Nie zabijesz się i przyjmiesz. Widział kto takie zuchwalstwo? Słyszał kto, aby córka w ten sposób przemawiała do ojca?

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Популярные книги автора