Pani Dulska przed sądem - Zapolska Gabriela страница 2.

Шрифт
Фон

– A zresztą… kto wie, moja pani, co to jest właściwie.

– Naturalnie. A potem nic sądźcie…

– Tak! Tak!…

Założyły ręce na brzuchach, pełne pobłażliwości kobiet „bez zarzutu” dla tych, które zarzuty dźwigały na sobie wraz z brylantami i koronkowymi bluzkami.

– Bo nie wiadomo, moja pani, co by się stało z nami, gdybyśmy się tak chowały bez matek, jak może ta… – wyszeptała nieśmiało konduktorowa, która znacznie była szczersza w swych odczuciach.

Dulska się nadęła.

– To nie, moja pani!… Już ja, żebym się nawet bez matki urodziła, zawsze byłabym, czym jestem.

Konduktorowa spostrzegła się, że za daleko poszła.

– Tak… tak… ja tylko sobie ot…

Właśnie przez bramę przesuwała się Matylda Sztrumpf. Miała elegancki i doskonale skrojony kostium biało-granatowy, rayé23 z takim samym żakietem tailleur24, bardzo otwartym na przodzie, a na głowie wyzywająco szykowny kapelusz z piórem, jak u generała w pierwszy dzień Wielkiejnocy.

– Prześlicznie się ubiera! – uśmiechnęła się blada i wiecznie w jednej orzechowej sukni i w wielokrotnie pranym popielato-wyblakłym paltociku chodząca żona konduktora.

– Bardzo… bardzo… – chwaliła Dulska. – Wiadomo, żyje z procentu, to może sobie i to, i owo…

– Tak, tak. Ale – z gustem.

– O, to osoba osobliwa. Zdaje się nawet za hrabią była25. Umarł podobno parę lat temu. Zostawił jej dziecinę.

– No, moja pani gospodyni. Jaki to los…

Żona konduktora rozrzewniła się. Miała skrofulicznego26 siedmioletniego chłopca. Bardzo była macierzyńska.

– Dziecinę! A gdzież?

– Chowa się u rodziny męża. U hrabskiej rodziny.

– Czemuż nie przy mamusi?

Dulska zmarszczyła brwi.

– Moja pani! Są dzieci, zwłaszcza z tych pańskich, że im powietrze miejskie nie służy. Dziecina jest na wsi.

– A… tak!

Konduktorowa westchnęła.

– Ach! żeby tak mego Olafuńcia można na wieś!… Ale skąd!… Teraz taki pieniądz drogi… Wiktuały27… czynsz…

Dulska zebrała w rękę tren szlafroka i znikła w głębi bramy.

Konduktorowa w najtajniejszych zakątkach duszy wypielęgnowała życzenie: „złam pysk”, lecz było to tak ciche, jak to, co człowiek w swej jaźni zamyka na hermetyczne angielskie zamki, nie wypuszczając na światło dzienne. Szło przecież o to, aby Dulska nie podwyższyła czynszu, więc należało zachować pewne komentarze i „trzymać z panią gospodynią sztamę28”.

A Dulska, idąc po wschodach29, po których włóczył się jeszcze zmieszany zapach perfum kokotki, przemyśliwała, jakby „wyciągnąć” jeszcze czynsze w oficynie. Naczytała się właśnie o procesie kolejowym, na którym rozwłóczono jawnie bajeczne kradzieże, dokonywane w kufrach i przesyłkach. Majaczyły się jej przed oczyma całe sezamy bogactw, w których ręce zanurzał taki pan „kolejarz”.

– Jeżeli inni – pomyślała – dlaczegóż by i nie taki Oderwanek, może i on… A skoro mieszka pod dachem uczciwej kamienicy, niech za to płaci!

Do głowy jej nie przyszło, aby złodzieja usunąć spod tego dachu – ale… niech płaci!… Płaciłby przecież paserom30.

*

Lecz oto Zbyszko, który po awanturze z Hanką puścił się na wielką łobuzerkę, spotkał się gdzieś nad ranem na wschodach z Matyldą Sztrumpf. Te dwie rozpusty zielone i zgniłe, cuchnące kwasem szampanowym i nieświeżymi ostrygami, zajrzały sobie w oczy.

W jednej chwili porozumieli się. Ona nie mogła dodzwonić się na swego starego Żyda, który gdzieś drzemał w głębi apartamentu. Zapomniała klucza.

On szedł wolno i zatrzymał się.

Jej białe boa puszyste i kosztowne wlokło się po dywanie schodów.

On przydeptał je butem.

– Och, pardon31.

Kokotka parsknęła śmiechem.

– Nie szkodzi! – rzuciła.

– Może: proszę częściej?

– Może…

Śmieli się oboje leniwym, niemiłym śmiechem.

Za drzwiami apartamentu rozległo się człapanie pantofli.

– Wreszcie idzie to stare bydlę – mówiła wdzięcznie Matylda Sztrumpf.

Drzwi się otwarły.

Zbyszko wcisnął się przemocą.

– Może się i młode bydlę na co przyda! – zaproponował.

*

Na pierwszego Matylda Sztrumpf nie zapłaciła czynszu, co więcej, gdy Dulska posłała z biletem stróża, ten zaraportował, że „pani” powiedziała mu, że się już z młodszym panem ugodziła.

Dulska posłała ponownie stróża.

Kokotka, która właśnie konstruowała cały abażur z loków na głowie, posiadając swych własnych pięć włosów do tego, odpowiedziała krótko i w swym ojczystym języku:

– Schauen's, dass Sie weiter kommen32.

Dulska zdębiała.

Nie rozumiała nic. Felicjan wzruszał ramionami, Julia Siewiczowa miała influenzę33, i Dulska za nic byłaby tam nie poszła. Zbyszko, na którego Dulska napadła, jęta szałem, wybuchnął nieprzyzwoitym śmiechem i odmówił wyjaśnień. Natomiast na domiar nieszczęścia nakazano z magistratu34, aby tradycjonalne35 koszyki do śmieci, w których wicher tak cudownie rozwiewał brud i zarazki po ulicach miasta, zostały zastąpione przez jakoweś pudełka drewniane z pokrywkami.

– Czemuż nie okute w srebro?! – wrzeszczała Dulska. – Zarazki… No to co? Z czegoś ludzie muszą umierać!

Właśnie stolarz przyniósł takich czternaście „śmieciarek” i ustawił je jak wojsko na dziedzińcu.

– Wielmożna pani gospodyni pozwoli! – błagał pokornie zartretyzmowany36 stróż, ziejący wszystkimi porami wilgoć piwniczną, w której moczyła go dzień i noc wielmożna gospodyni.

Jak wicher, jak huragan zleciała Dulska po schodach. Zapomniała podwiązek. Zatrzymała się i majestatycznie przypięła pończochę „haarnadlą”37

1

inszy (daw.) – inny. [przypis edytorski]

2

barchan – gruba tkanina bawełniana. [przypis edytorski]

3

talary – tu: duże krążki, od nazwy dużej srebrnej monety. [przypis edytorski]

4

paproszyć – dziś: patroszyć. [przypis edytorski]

5

pomada – tłusty, pachnący środek kosmetyczny używany dawniej do smarowania włosów dla nadania im połysku i miękkości. [przypis edytorski]

6

kokocica (daw.) – zgr. od kokota: prostytutka. [przypis edytorski]

7

gulden – srebrna moneta Austro-Węgier. [przypis edytorski]

8

zresztą – tu: poza tym. [przypis edytorski]

9

stora – ciężka zasłona. [przypis edytorski]

10

wiewający – powiewający. [przypis edytorski]

11

oszyte – dziś: obszyte. [przypis edytorski]

12

walansjenka – cienka, delikatna koronka; nazwa od fr. miasta Valenciennes. [przypis edytorski]

13

dessous (fr.) – bielizna damska. [przypis edytorski]

14

haczkowany (daw.) – wykonany szydełkiem. [przypis edytorski]

15

kontent (daw.) – zadowolony. [przypis edytorski]

16

potem (daw.) – poza tym. [przypis edytorski]

17

bieliznę oddaje za dom – bieliznę oddaje do prania poza domem. [przypis edytorski]

18

wymówić – tu: zastrzec sobie, umawiając się. [przypis edytorski]

19

guma (daw. pot.) – dorożka na kołach obciągniętych gumą. [przypis edytorski]

20

esprit fort (fr.) – osoba wznosząca się ponad powszechne, utarte poglądy i wierzenia religijne; otwarta głowa; wolnomyśliciel. [przypis edytorski]

21

dokumentnie – dokładnie; daw.: niewątpliwie. [przypis edytorski]

22

oficyna – boczne skrzydło budynku, zwykle przeznaczone na pomieszczenia gospodarcze. [przypis edytorski]

23

rayé (fr.) – pasiasty, w paski. [przypis edytorski]

24

tailleur a. costume tailleur (fr.) – kostium damski, ubranie składające się z żakietu i spódnicy. [przypis edytorski]

25

być za kimś (daw.) – o kobiecie: być czyjąś żoną. [przypis edytorski]

26

skrofuliczny – chory na gruźlicę węzłów chłonnych szyi, daw. zwaną skrofułami. [przypis edytorski]

27

wiktuały (z łac., przest.) – produkty spożywcze, żywność. [przypis edytorski]

28

sztama (z niem., pot.) – przyjacielski układ zapewniający wzajemną pomoc. [przypis edytorski]

29

wschody (daw.) – dziś: schody. [przypis edytorski]

30

paser – osoba handlująca skradzionymi przedmiotami. [przypis edytorski]

31

pardon (fr.) – przepraszam. [przypis edytorski]

32

Schauen's, dass Sie weiter kommen (niem.) – Zobaczymy, co pan wskórasz. [przypis edytorski]

33

influenza – dziś: grypa. [przypis edytorski]

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Популярные книги автора