Морган Райс - Zaślubiona стр 2.

Шрифт
Фон

– Zrobiłaś wszystko, czego mógłbym się spodziewać, a nawet więcej – odparł. – Jeszcze tylko jeden, ostatni klucz i będziemy razem. Już na zawsze.

Caitlin mrugnęła powiekami, a kiedy ponownie otworzyła oczy, ojca już nie było.

Na jego miejscu pojawiły się dwie postacie. Obydwie leżały nieruchomo na płaskiej skale. Caleb i Scarlet.

Nagle Caitlin coś sobie przypomniała. Oboje byli chorzy.

Spróbowała odsunąć się od skały, jednak wciąż była do niej przykuta i choć próbowała ze wszystkich sił, nie mogła dosięgnąć tych dwojga. Zamrugała i nagle zauważyła nad sobą Scarlet. Spoglądała w dół na nią.

– Mamusiu? – spytała.

Scarlet uśmiechnęła się i Caitlin poczuła niemal otulającą ją ze wszech stron miłość dziewczynki. Chciała ją objąć i choć starała się, ile mogła, nie zdołała się uwolnić.

– Mamusiu? – spytała ponownie Scarlet i wyciągnęła w jej kierunku niewielką dłoń.

Caitlin usiadła sztywno wyprostowana.

Ciężko oddychając, przesunęła dłońmi po bokach. Próbowała zorientować się, czy nadal krępowały ją łańcuchy, czy może jednak była wolna. Poruszyła swobodnie dłońmi i nogami, rozejrzała się i nie zauważyła żadnych śladów kajdan. Podniosła wzrok i zauważyła krwistoczerwone słońce na horyzoncie. Rozejrzała się wokół i zobaczyła, że znajdowała się na skalnym płaskowyżu. Dokładnie, jak w swoim śnie.

Właśnie wstawał świt. Jak daleko wzrokiem sięgnąć, widać było spowite mgłą szczyty gór, w bezkresie piękna odbijające się od przestworzy nieba. Spojrzała pod stonowane światło brzasku, starając się zorientować w swoim położeniu i w jednej chwili jej serce zabiło mocniej. Oto w oddali zauważyła dwie postaci leżące bez ruchu na ziemi. Wyczuła natychmiast, kim były: Caleb i Scarlet.

Skoczyła na nogi, podbiegła bliżej, uklękła między nimi i, położywszy dłonie na ich piersiach, potrząsnęła delikatnie. Jej serce biło mocno, kiedy usiłowała przypomnieć sobie wydarzenia z poprzedniego życia. W jej umyśle pojawiały się okropne obrazy, jeden po drugim, kiedy powoli przypominała sobie, jak poważnie byli chorzy, Scarlet pokryta wrzodami i Caleb umierający z powodu wampirzej trucizny. Ostatnim razem, kiedy ich widziała, wydawało się, że najpewniej oboje umrą.

Caitlin sięgnęła dłonią do szyi i poczuła dwie niewielkie blizny. Przypomniała sobie tę ostatnią chwilę, kiedy Caleb się nią pożywił. Czy podziałało? Czy przywróciło go to do życia?

Caitlin potrząsnęła każdym z nich rozpaczliwie.

– Caleb! – krzyknęła głośno – Scarlet!

Poczuła, jak łzy nabiegły jej do oczu, kiedy usilnie próbowała nie myśleć o życiu bez nich. Nie mogła znieść samej myśli o tym. Jeśli nie mogli być z nią, to i ona nie mogła żyć dalej.

Nagle Scarlet poruszyła się. Serce Caitlin zabiło żywiej, kiedy dostrzegła, jak dziewczynka przesunęła się i powoli, stopniowo uniosła ręce i przetarła dłońmi oczy. Spojrzała na Caitlin. Caitlin zauważyła, że skóra dziewczynki była wyleczona, a jej błękitne oczy błyszczały i lśniły.

Uśmiechnęła się szeroko, napełniając serce Caitlin radością.

– Mamusiu! – powiedziała. – Gdzie byłaś?

Caitlin wybuchnęła płaczem ze szczęścia, przyciągnęła Scarlet do siebie i przytuliła. Ponad ramieniem dodała

– Dokładnie tutaj, skarbie.

– Śniło mi się, że nie mogłam ciebie znaleźć – powiedziała. – I że byłam chora.

Caitlin odetchnęła z ulgą, wyczuwszy, że Scarlet całkowicie wyzdrowiała.

– To tylko zły sen – powiedziała Caitlin. – Już dobrze. Wszystko w porządku.

Nagle rozległo się ujadanie. Caitlin odwróciła się i zauważyła wybiegającą zza rogu i pędzącą ku nim Ruth. Ucieszyła się bardzo, że również jej udało się przetrwać podróż w czasie. Była zdziwiona, jak Ruth urosła, że stała się w pełni rozwiniętym wilkiem. A mimo to wciąż zachowywała się jak szczenię. Merdając ogonem z podekscytowania, rzuciła się Scarlet w ramiona.

– Ruth! – krzyknęła dziewczynka, oderwała się od Caitlin i uściskała Ruth.

Ruth nie potrafiła ukryć entuzjazmu. Natarła na Scarlet z taką siłą, że ścięła ją z nóg.

Scarlet odbiła się od ziemi i zaczęła śmiać się krzykliwie z radości.

– Co to za zamieszanie? – usłyszały głos.

Głos Caleba.

Caitlin odwróciła się na pięcie, czując, jak przeszył ją dreszcz na dźwięk jego głosu. Stał nad nią i uśmiechał się. Nie mogła uwierzyć. Wyglądał tak młodo i zdrowo, lepiej niż kiedykolwiek dotąd.

Skoczyła i uściskała go, wdzięczna ze wszech miar, że przeżył. Poczuła jego silne mięśnie, kiedy ją przytulił. Tak dobrze było znów być w jego ramionach. Nareszcie wszystko było na swoim miejscu. Jakby cała reszta była tylko długim, złym snem.

– Tak bardzo się bałam, że umarłeś – powiedziała nad jego ramieniem.

Odchyliła się i spojrzała na niego.

– Pamiętasz? – spytała. – Pamiętasz, że byłeś chory?

Zmarszczył brwi.

– Jak przez mgłę – odparł. − Jakby to był sen. Pamiętam… Jade’a. I… jak się tobą karmiłem. Nagle spojrzał na nią szeroko otwartymi oczyma. − Ocaliłaś mnie – powiedział oniemiały z wrażenia.

Nachylił się i przytulił ją mocno.

– Kocham cię – wyszeptała do jego ucha, kiedy trzymał ją w ramionach.

– Ja ciebie też – odparł.

– Tatusiu!

Caleb uniósł Scarlet, serdecznie ją ściskając. Potem schylił się i pogłaskał Ruth. Caitlin zrobiła to samo.

Ruth nie posiadała się z radości, będąc w centrum uwagi – podskakiwała i skomlała, próbując odwzajemnić ich serdeczność.

Po chwili Caleb chwycił dłoń Caitlin. Odwrócili się i razem spojrzeli na horyzont. Bezkresne niebo tonęło w delikatnej, porannej poświacie jaśniejącej nad przetykanym szczytami gór horyzontem. Wszędzie zalegała mgła, przez którą przebijały się różane promienie. Szczyty gór ciągnęły się hen wysoko, a kiedy Caitlin spojrzała w dół, zauważyła, że znajdowali się na wysokości tysięcy stóp nad ziemią. Zastanawiała się, gdzie do diaska byli.

– O tym samym myślałem – powiedział Caleb, odczytawszy jej myśli.

Zlustrowali horyzont, obracając się wokół własnej osi.

– Rozpoznajesz cokolwiek? – spytała Caitlin.

Powoli potrząsnął głową.

– Cóż. Wygląda na to, ze mamy tylko jeden wybór – ciągnęła Caitlin. – W górę, lub w dół. Jesteśmy już dość wysoko, więc może pójdźmy w górę. Zobaczymy, co widać ze szczytu.

Caleb skinął głową. Caitlin sięgnęła po dłoń Scarlet i cała trójka zaczęła wspinać się po zboczu.

Na tej wysokości było zimno, a Caitlin nie była ubrana odpowiednio do takiej pogody. Miała czarne, skórzane buty, czarne, obcisłe spodnie i dopasowaną, czarną koszulę z długimi rękawami, których używała w Anglii podczas ćwiczeń. Nie były to jednak rzeczy, które zapewniłyby jej ochronę przed górskim, zimnym wiatrem.

Przyspieszyli, wspinając się coraz wyżej, przytrzymując się głazów i podciągając się do góry.

Kiedy słońce podniosło się na niebie i Caitlin zaczęła zastanawiać się, czy podjęli słuszną decyzję, cała trójka dotarła na najwyższy szczyt.

Pozbawieni tchu, przystanęli i zaczęli rozglądać się po okolicy, mogąc nareszcie dojrzeć, co leżało za górskim łańcuchem.

Widok zaparł im dech w piersiach. Przed nimi rozpościerała się jak okiem sięgnąć druga strona górskiego pasma. A dalej, ocean. W oddali, wśród jego wód, dojrzeli górzystą, skalistą wyspę, tonącą w zieleni. Prastara wyspa wystawała z wód oceanu i jawiła się Caitlin jako najbardziej malownicza ze wszystkich miejsc, jakie do tej pory widziała. Wyglądała, jak bajkowa kraina, zwłaszcza w tej wczesnej, porannej poświacie, spowita niesamowitą mgłą, mieniącą się pomarańczowo i fioletowo.

Jeszcze bardziej spektakularnie przedstawiało się jedyne połączenie wyspy ze stałym lądem – bezkresny linowy most, który kołysał się gwałtownie w porywach wiatru i wyglądał, jakby wisiał tam już od setek lat. Pod nim istniała jedynie głęboka na setki stóp przepaść. W dole zaś ocean.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Популярные книги автора