Wszyscy zaszemrali zadowoleni.
Warto zostać, taki ślub to już parada. Kolejarze, wiadomo, lubią wszystko z pompą – a taki subiekt z cukierni to „osoba”.
Tymczasem kościelny wyniósł dwie poduszki i przykląkłszy, układać je począł na stopniach.
– Poduszki! – zaszemrało na ławkach.
Lecz znów mężczyźni udzielają informacji bliższych co do osoby pana młodego.
Kobiety składają z westchnieniem książki i owijając na rękach długie różańce, wyciągają szyje – ciekawe, żądne wiadomości o tych ludziach, którzy za chwil kilka jak papugi powtarzać będą słowa sakramentalnej przysięgi.
– Więc cóż? Cóż? – pyta jedna przez drugą.
Pan młody – tak! – zapewne, człowiek bardzo uczciwy, porządny, uczony nawet – zdolny, ma jakieś oszczędności. Kto wie! Może niedługo założy i cukiernię. Z takimi jak on „głowaczami” to wszystkiego spodziewać się można.
Kobiety kiwają głowami, nagle spoważniałe, jakby ta dobra opinia, którą się cieszy ów subiekt, przejęła je szacunkiem i powagą. Kościelny wnosi kropidło i naczynie z wodą święconą.
W ławkach powstaje znów szmer.
– Kropidło!… patrzcie, kropidło!…
Ale już dwa ścieśnione szeregi ustawiają się wzdłuż ławek, tworząc rodzaj alei bramowanej40 ludźmi. Aleja ta od balustrady przeciąga się aż ku drzwiom głównym, które zakrystian w tej chwili na oścież otwiera. Turkot powozów, hałas uliczny, cały szum letniego, niedzielnego popołudnia wpada nagle w wilgotną ciszę kościoła.
Przez kolorowe szyby wpadające promienie słońca kładą kolorowe plamy na głowach i grzbietach ludzi.
– Przyjechali! Przyjechali! – dochodzi wołanie z tłumów zalegających stopnie perystylu41.
Jest to jednak fałszywy alarm.
W progu kościelnym ukazuje się drużba w świecącym cylindrze i jasnym palcie narzuconym na ramiona. Dumny jest i wąsy ma podfryzowane żelazkiem fryzjerskim. Stojąc w progu kościoła, ogarnia jednym rzutem oka całą przestrzeń. Mrużąc oczy, zda się chce policzyć świece płonące na ołtarzu, po czym szybko, zaaferowanym krokiem przebiega wąskie przejścia, pozostawione wśród tłumu.
– Drużba! Drużba! – szemrze tłum, popychając się i wyciągając szyje za znikającym we drzwiach zakrystii mężczyzną.
Znów nowy napływ ciekawych tłoczy się pomiędzy bocznymi filarami kościelnej nawy. Pełno już jest i gwarno, kobiety półgłosem powtarzają sobie plotki o rodzinie panny młodej. Plotki te wyrastają spod ziemi; służą do zabicia czasu i skracają nudy oczekiwania.
Koło drzwi wchodowych42 słychać przyciszone śmiechy. Jakiś żartowniś opowiada dziwy o samej pannie młodej.
– Ależ tak – podobno jakiś hrabia dołożył do posagu kilka tysięcy – ot! Z przyjaźni dla ojca.
– Hrabia dla konduktora?
– Co pan chcesz, dziś takie czasy…
I śmiechy zaczynają się w najlepsze, starsze kobiety sznurują usta i spuszczają oczy.
Takie nieskromności w świętym miejscu, nie! – ci mężczyźni już żadnej wiary w sercach nie mają!
Lecz śmiechy milkną, bo w progu pojawia się nagle Honorka z dzieckiem na ręku, w asystencji Kazimierzowej.
Pojawienie się dwóch kobiet nie byłoby rzeczą niezwykłą, lecz Honorka, z której głowy spadła chustka, z twarzą pokrytą purpurowymi plamami, z pasmami włosów potarganych nad czołem i z konwulsyjnie zaciśniętymi wargami, wnosi z sobą jakąś ponurą grozę, która wydzielając się z jej całej postaci, każe zwrócić na dziewczynę oczy tłumu.
Kazimierzowa oddała jej przed kościołem dziecko – uznając za stosowne, aby matka z dzieckiem pojawiła się przed wszystkimi, i tak stoi teraz Honorka, cisnąc gorączkowo milczące dziecko do piersi, stoi jak przykuta w progu, podniecając się w energii i rozpaczy, która jej biedną duszę szarpie.
Oczy ma suche, bez łez, podsiniałe i z osłabienia prawie zezem patrzące.
Stoi i zda się nie dostrzegać tłumu, który zbitą masą dokoła niej szemrze, z zwierzęcą ciekawością rzucając się na nową zdobycz. Lecz Kazimierzowa nie zasypia sprawy. Na widok oświeconego ołtarza oczy kumy nabiegają łzami. Poprawia chustkę i kiwa głową żałośnie.
– Tak! tak! – zaczyna z początku stłumionym głosem – przyszliśmy do Pana Jezusa po sprawiedliwość i sąd Jego najświętszy! A niechże On naszą sprawę rozsądzi i nad sierotami zmiłowanie okaże!
Tłum węchem przeczuwa skandal.
Ten i ów przysuwa się do Honorki, stojącej ciągle w progu z dzieckiem na ręku.
– A cóż to się wam krzywda jaka stała?
Kazimierzowa znów głos zabiera.
– Stała się nam krzywda ciężka, bo oto tę sierotę, co tu stoi, ten dzisiejszy pan młody sposponował43, cnotę jej wydarł, żenić się przyrzekał i oto teraz z pędrakiem porzucił jak psa na rozstaju!…
W tłumie zaszemrano i uciszono się nagle. Jakieś zimno smutku i kobiecej niedoli powiało nagle nad głowami obecnych.
Mężczyźni instynktownie kurczyli się i pochylali głowy, kobiety otwierały szeroko oczy, wpatrując się w dziewczynę i w dziecko, które zdawało się być umarłym, tak leżało cicho wśród szmat i fałd chustki matczynej.
Lecz kuma nabierała coraz większej śmiałości i pewności siebie.
– A ino… nie po co innego my przyszły, ino po to, aby pannie młodej się sprezentować, publikę zrobić i nie dopuścić, aby ten wyrwipięta obżenił się na uczciwą wiarę.
1
matinée (fr.) – tu: poranny strój kobiecy. [przypis edytorski]
2
Nabuchodonozor – imię królów babilońskich. [przypis edytorski]
3
filister (pogardl.) – mieszczanin. [przypis edytorski]
4
patyneczki – rodzaj płytkich pantofli. [przypis edytorski]
5
mikado – tytuł cesarza Japonii. [przypis edytorski]
6
nicować – wywracać na drugą stronę. [przypis edytorski]
7
newchatel – gatunek sera szwajcarskiego. [przypis edytorski]
8
cacko – tu: zabawka. [przypis edytorski]
9
bachantka (mit. rz.) – ogarnięta szałem kobieta z orszaku Bachusa, boga wina. [przypis edytorski]
10
satyr – bożek z kozimi nogami, symbol pożądania. [przypis edytorski]
11
portiera – zasłona. [przypis edytorski]
12
bawić (daw.) – przebywać. [przypis edytorski]
13
suchoty (daw.) – gruźlica. [przypis edytorski]
14
pugilares (daw.) – portfel. [przypis edytorski]
15
white rose (ang.) – biała róża (tu: nazwa perfum). [przypis edytorski]
16
snadź (daw.) – widocznie. [przypis edytorski]
17
dolman – turecki a. węgierski strój pod kurtkę. [przypis edytorski]
18
jour fixe (fr.) – przyjęcie. [przypis edytorski]
19
five o’clock tea (ang.) – herbatka o piątej. [przypis edytorski]
20
receptions matinales (fr.) – poranne przyjęcia. [przypis edytorski]
21
zderanżowany (z fr.) – tu: zdezorganizowany. [przypis edytorski]
22
wcale (daw.) – całkiem. [przypis edytorski]
23
C’est atrocé (fr.) – to okropne. [przypis edytorski]
24
decorum (z łac.) – ozdobność, powaga, także: wysłowienie a. styl właściwe dla tematu. [przypis edytorski]
25
Attention, sales gamins! Ou je vais vous ficher des claques (fr) – Uważajcie, brudne dzieciaki! Albo dam wam klapsa. [przypis edytorski]
26
Taisez ous, tas des salauds (fr.) – spokój, bando łajdaków! [przypis edytorski]
27
j’espère, que vous allez vous tenir tranquilles… autrement – je tire (fr.) – mam nadzieję, że zachowacie spokój… inaczej będę strzelać. [przypis edytorski]
28
Junon, dévorée par la jalousie, épiait Jupiter (fr.) – Junona, pochłonięta zazdrością, śledziła Jowisza. [przypis edytorski]
29
et Jupiter aimait Jo (fr.) – a Jowisz kochał Io. [przypis edytorski]
30
bez (reg.) – przez. [przypis edytorski]
31
dla (daw.) – w celu. [przypis edytorski]
32
jour fixe (fr.) – przyjęcie. [przypis edytorski]
33
tużurek – dwurzędowy, ciemny surdut popularny na przełomie XIX i XX w. [przypis edytorski]
34
oczów – dziś popr. forma D.lm: oczu. [przypis edytorski]
35
jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]
36
bez (reg.) – przez. [przypis edytorski]
37
barchanowy – wykonany z grubej tkaniny bawełnianej. [przypis edytorski]
38
duchem (daw.) – szybko. [przypis edytorski]