Narodowo-liberalni klaskali księciu mówił dalej portyer tajemniczo, zawróciwszy mularza do domu ale konserwatyści szturgali się łokciami. My tu wszyscy jesteśmy bardzo niezadowoleni.
W tej chwili z za budki, którą mijali, ukazał się posługacz kolejowy.
Nie pójdziemy do Kanossy! krzyknął nagle Klotz do swego towarzysza z uradowaną miną, jak gdyby chciał być przez posługacza dobrze usłyszanym i zrozumianym. Wszystkie stronnictwa klaskały.
Gdy posługacz był daleko, portyer związał przerwaną na chwilę nić swej politycznej opozycyi.
On duży, ale i nas dużo, pójdziemy i wstrzymać się nie damy. Już dostał naukę. Jakiś hrabia katolik miał się z jego córką żenić; teraz ją porzucił. Albo to wszystko? A Francya!
Roboty niema przerwał Krug z westchnieniem.
Ale będzie, będzie i to długa szepnął Klotz; bez wojny się nie zaradzi.