Aleksander Świętochowski - Damian Capenko стр 2.

Шрифт
Фон

 Niech będzie źle, niech mnie pojmą, niech zastrzelą, niech prawo ze mną zrobi, co najbardziej zechce, ja spokojny. Ach, panie majorze, wiem, kto mnie prześladuje Capenko, chociaż ja na niego dotąd nic nie powiedział.

 A cóżbyś pan mógł powiedzieć?

 No, nic, bo że pannie Motylińskiej dał dziś sztuczkę austryackiego perkaliku, nie wielka rzecz.

 Nie kłam pan, Capenko wierny żołnierz.

 Być może, ale i wierny kochanek.

 Ja słyszałem, że to pan koło Motylińskiej tańcujesz.

 Tańcuję koło jej ojca, żeby mi u dziedzica dzierżawę ogrodu przy kordonie odnowił.

 Na co panu ten ogród, jeśli ja krzaki przy nim wyciąć każę?

 Pan major znowu mnie przytyka. Czy ja graniczny złodziej; kto widział, żebym w tych krzakach co ukrył?

 No, może jeszcze zobaczymy.

 Niech pan major takie rzeczy nie gada, bo słuchać przykro. Nie ma pan co do Szczurowy ja tam jadę.

 Nic.

 Ja kawy dla pani przywiozę.

Tabor oddalił się.

Przeszedłszy granicę, o kilka staj za nią spotkał leżącego przy drodze, znanego w okolicy Postułkę. Był to jeden z najzręczniejszych kontrabandzistów, zuch, który się chwalił, że jeszcze w życiu nie rozmawiał ze strażnikiem granicznym, nie mając przy sobie jakiegoś ukrytego towaru. Postułka nie dosięgnął jeszcze lat pięćdziesięciu, twarz jednak miał tak pofałdowaną zmarszczkami, jak gdyby cudzą, dla niego za dużą, nosił na sobie skórę. Pod wysokiem, opalonem czołem migotały mu bystre i ruchliwe oczy, których źrenice co chwila gwałtownie się rozszerzały. Ujrzawszy Tabora, podniósł głowę, z której spadła żołnierska czapeczka austryacka, ziewnął głośno i otrzepując kapotę z piasku, spytał?

 No, cóż, fertig?

 Ani jutro odrzekł Tabor.

 Czemu?

 Żaden nie chce. Kos powiada, że nie ma czasu, Kędzior że się boi, bo strażnicy go uważają.

 Zjedli po parę dyabłów, będę czekał, aż im pozwolą?

 Toć mówiłem.

 Niechby przynajmniej jeden z furmanką w lesie stanął, a to inaczej wszyscy się we wsi o tem płótnie dowiedzą. Przecież długo leżeć nie może.

Damian Capenko

читать Damian Capenko
Aleksander Świętochowski
Kiedy celnik i przemytnik konkurują o rękę jednej i tej samej panny, to wiadomo że mogą z tego wyniknąć kłopoty. Obydwaj zakochani i w miłości zdesperowani atmosfera z każdym wersem robi się coraz gęstsza.W przygranicznym miasteczku powoli rozgrywa się miłosny dramat, który wkrótce może doprowadzić
Можно купить 0.01Р
Купить полную версию

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Популярные книги автора