Józef Kraszewski - Brühl, tom drugi стр 10.

Шрифт
Фон

Skończyła się tedy rozmowa o Wenerze Tycyana, a że Brühla nie było, król kilka razy o niego się upomniał. Sułkowski westchnął. Oczy Augusta podniosły się na niego.

 Brühl, jak widzę, z łaski W. K. Mości mnie ruguje odezwał się hrabia boli to mocno starego sługę wiernego. Przyznam się, że za toż samo jużbym go mógł nie lubić.

Król odchrząknął znacząco.

 Nie przeczę, że pożyteczny człowiek, ale ma swe wady, mówił Sułkowski obawiam się go. Miesza się do wszystkiego, zagarnia wszystko pieniędzmi rzuca, zbytek lubi

 O! o! o! przebąknął król głową trzęsąc.

 Tak jest N. Panie.

 Mój ojciec go cenił rzekł krótko August III to dosyć.

Sułkowski zamilkł, ale smutnie; królowi się go żal zrobiło.

 Nie lękaj się Sułkowski rzekł na was dwa miejsca dosyć, a tyś u mnie zawsze piérwszy.

Po tych wyrazach, które już stanowiły wysiłek ze strony milczącego zwykle Augusta, Sułkowski przyszedł do ręki pańskiéj i z przejęciem ją ucałował. Król przycisnął go do piersi.

 Ty mój stary przyjaciel, ale Brühl mi potrzebny.

Nie szło téż Sułkowskiemu na ten raz o pozbycie się współzawodnika, chciał tylko zagaić tę sprawę, obiecując sobie do niéj powrócić i powoli działać na króla. Nie mógł się wprawdzie uskarżać na Brühla, ale widział z pewnym niepokojem, że się do niego August przywiązywał coraz więcéj.

Król pykał już fajkę siedząc wyprostowany, zamyślony, mrugając tylko brwiami i oczyma jak miał zwyczaj, gdy czuł że mu na świecie wcale dobrze było; wtém puknięto skromnie. Oznaczało to jednę z osób uprzywilejowanych, które do pokoju pańskiego miały przystęp zawsze bez oznajmienia i nie mógł to być kto inny, chyba O. Guarini albo Brühl. Wszedł powoli Padre ze skromnym uśmieszkiem i złożonemi rękami, król go skinieniem głowy przyjacielskim powitał, chrząknął i fajkę palił, okiem mrugając. Sułkowski stał trochę opodal milczący.

Oko jezuity sznurkując po pokoju, padło na skrzyneczkę za kanapą. Wstał Padre i jakby zdziwiony przytomnością tu sprzętu nieznanego sobie, wybrał się w podróż dla sprawdzenia coby to było. Na widok tego pochodu, którego cel łatwo było odgadnąć, król się mocno zarumienił i z wymówką spojrzał na Sułkowskiego. Minister poskoczył, zabiegł księdzu drogę i szepnął mu coś na ucho, a August wcześnie się uniewinniając, mruknął Guariniemu:

 Ja nie widziałem, nie chciałem na to patrzéć: mytologia.

 E! śmiejąc się odparł Ojciec W. K. Mości mytologia może być niebezpieczną, ale mnie staremu

Sułkowski wstrzymywał, Ojciec nalegał, król był mocno zawstydzony i zakłopotany, marszczył się na ministra. Guarini nie chciał ustąpić i powtarzał: A! kiedy już tu jest, zobaczyć trzeba.

Położenie Sułkowskiego stawało się przykrém, gdyż obrazem tym niejako króla kompromitował, który chciał uchodzić w oczach ludzi za człowieka surowych obyczajów.

 Sentite! zawołał Guarini do Sułkowskiego jeśli mi nie pokażecie obrazu, mogę sądzić, żeście tu nie wiem jaką przynieśli szkaradę i że chcąc razem dwom bogom służyć: rządząc państwem i zajmując się sztuką, jedno z dwojga nie ciekawie spełniacie, bo: Chi due lepri caccia, una non piglia e laltra lascia (kto na dwa zające poluje, jednego nie złapie, a drugiego wypuści).

Ostatnia przymówka ubodła Sułkowskiego i poszedł do skrzynki, a jezuita za nim. Król ku oknu głowę odwrócił. Uchylono wieko: O. Guarini przysiadł na ziemi i uderzył w ręce.

 Arcydzieło! zawołał meraviglia! Ale cóż mówicie, że obraz nie moralny: owszem! Winowajców spotyka zasłużona kara, Wulkan ich łapie, a Wulkan tu sensu paganorum wystawia sprawiedliwość Bożą. Co się tyczy Wenery! biédaczka, trochę nieubraną ma

Jezuita ręką machnął. Król nań spojrzał i rozśmiał się uszczęśliwiony z tego wykładu, wołając na Sułkowskiego:

 Pokaż tu! pokaż tu!

Minister niósł obraz znowu. Z widoczném zajęciem przypatrywał się król pięknéj Wenerze, gdy co mogło najokropniejszego się stać, czego najbardziéj obawiali się wszyscy, to właśnie przyszło jak nieuchronna kara za niepotrzebną ciekawość.

Wszyscy nachyleni zachwycali się tą nieszczęsną Wenerą Tycyana, gdy drzwi otwarły się jakby piorun uderzył, drzwi od pokojów królowéj. Królowa Józefina jak widmo mściwe, ze swą dumną twarzą habsburgską i niemiłemi rysy, ukazała się w progu.

W mgnieniu oka zapadło wieczko, O. Guarini cofnął się ku oknu; król wyprostowany patrzał w sufit, a Sułkowski z paczką swą uchodził zręcznie, ukryć się ją starając. Lecz przed oczyma podejrzliwéj i zazdrosnéj kobiéty, możeż ujść cokolwiek? Królowa Józefina jednym rzutem oka objęła wszystko, odgadła, zarumieniła się, brwi zmarszczyła i posunęła się żywo ku królowi, który powoli wstawał na jéj przyjęcie.

 Mamy dziś operę rzekł Faustyna śpiewa.

 Tak odparła królowa, patrząc na Sułkowskiego ale widzę, że tu mieliście inną zabawę, któréjbym i ja była ciekawa. Cóż to jest, z czém się hrabia tak starannie ukrywa?

Królowa Józefina sama zajmowała się malarstwem i lubiła dosyć sztukę, łatwo jéj po formie paczki odgadnąć było co zawierała. Król znając jéj surowość i nadzwyczajną skromność dochodzącą do przesady, zmieszał się.

 Dosyć sobie ciekawe malowidełko rzekł król trochę swawolne, mytologiczne

Józefina zarumieniona i gniewna spojrzała na Sułkowskiego.

 Ja téż bardzo cenię sztukę rzekła ale nie tę, która służy najgminniejszym instynktom zwierzęcym człowieka; najpiękniejszy pędzel nie okupi niepoczciwéj myśli.

Miała królowa przeczucie, że jéj nie wypadało nalegać na pokazanie obrazu, lecz wystawiła go sobie może gorszym niż był i Sułkowski łatwo odgadł, iż mu miała za złe karmienie króla podobnemi widokami. W istocie brzydkiéj królowéj zdawało się zawsze, iż ktoś jéj męża odbierze, że go dworacy wciągną w podobne miłostki jak ojca, a drogą do nich uważała nastręczanie Augustowi tego rodzaju widoków.

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Популярные книги автора