Władysław Stanisław Reymont - Tomek Baran стр 3.

Шрифт
Фон

W kącie na skrzynce siedział młody chłopak, organistów miejscowych syn, a przed nim stała bardzo stara kobieta i szeptała przyciszonym, dźwięcznym głosem:

 Siedemdziesiąt sześć roków żyje, paniczku tom widziała i białe, i czarne, i różne. Sługiwałam i u takich państwa, co tylko w ogiery jeździły, na srybrnych miseczkach jedli i po zagranicznemu gadali a gdzie są oni teraz! gdzie? I na książce umię, i gospodynią pierwszą na całą wieś byłam, i dzieci miałam, i dobra wszystkiego dotąd o i wszystko gdzieś przeszło, skapiało, jak to słońce latowe, co go nam Pan Jezus daje grzesznym na pocieszenie. Wiem ja wszystko, paniczku, wiem, czy to pańskie życie, czy to chłopskie życie to zawżdy nic innego, tylko ostatnia mizeracya jest. Ja prosta baba jestem, siedmdziesiąt i sześć roków mam to sobie już wszystko wymiarkowałam. Paniczku! sześć tysięcy lat świat se stoi?

 Prawie sześć tysięcy lat.

 A widzi paniczek, że ja wszystko wiem, a według tego tak myślę: że tyle tysiączków świat stał sobie beze mnie i dobrze było, to przez co ja tyle roków przecierpiała!? Co tu po mnie było?

 Ano trudno, Pan Bóg życie dał to

 Paniczku, przerwała mu szybko stara ja prosta baba jestem, a paniczek uczony, bo na organach grać gra, po łacińsku z ojcem duchownym paniczek śpiewa i wie, kiedy wyciągnąć nutę cienką, a kiedy grubą ale powiem: może ja grzeszne mam myśli, ale powiem: to pewnikiem dyabeł wypuszcza sobie duszyczki na świat, żeby cierpiały, żeby się tłukły w ostatniej mizeracyi przez tyle lat, co ja. To nie Pan Bóg, choć w książkach stoi i księdze mówią: nie. Coby ta Jezusiczkowi przyszło z tego, że tyle narodu się nacierpi, nabieduje, namarnieje Pan Bóg jest dobry pan i sprawiedliwy Nie słodkie jest życie, nie aksamitne tylko drze niby zgrzebło, aże się człowiek krwią serdeczną oblewa.

 Co wy też, Jagustynko, wygadujecie, przecież to grzech

 Tylko krzywdę drugiemu człowiekowi robić jest grzech, a jabym psa nie żgła kijaszkiem, bo żyw i takoż cierpi przez to. Paniczku, prosta baba jestem, ale serce mam, jak ten węgielek, przez ogień spieczone, przez gorzkość, com ją piła całe życie i za siebie i za drugich, i wiem, że dyabeł dał życie, aby się ludziska po wiek wieków marnowali po świecie, przez złość do Pana Boga, ale Jezusiczek najukochańszy zlitował się nad nami, przeparł złego i po trochu wybiera se ludzi do swojej chwały i wybierze kiedyś wszystkich. Ja tylko czekam, aż kostucha przyjdzie i rzeknie: Pódzi! czekam i pacierz oto mówię, niechby najprędzej oczy przywrzeć, nie mieć już nijakiej turbacyi, ni biedy i odpocząć sobie rzetelnie, odpocząć, paniczku

Wyprostowała się nad drzemiącym organiściakiem i suchą, przeradloną troskami i starością twarz zwiesiła, a w wybladłych, przepalonych łzami oczach błysnęły jakieś łzy obtarła je szybko za paską, westchnęła cicho i zwróciła się do Tomka, siedzącego samotnie na skrzynce, z flaszką w garści.

 Tomek! tobie z oczów coś złego patrzy szepnęła, dotykając jego ramienia.

 A coby, jak nie bieda? bo to babka nie wiedzą?

 Słyszałam coś, ale ludzie różnie gadają, że nie wiadomo, kiej wiara, a kiej para.

 Dymisyę mi dali szepnął chłop smutnie.

 Bez co?

I w głosie jej zadźwięczało ogromne współczucie.

 Bez co? bo trzeba było dawać dozorcy: to gąski pod jesień, to masła na zapusty, prosiaka i jajków na Wielkanoc, to kuraka na Świątki a ja nie nosiłem, jak drugie: skąd wziąłbym? Dzieciom nie było co dać jeść kobieta mi się z biedy zmarnowała, krowa padła też nie przez dobrość, kartofle, wiecie, jakie były łoni mniej wykopałem, niż wsadziłem. Darłem się prawie, i ani żonie, ani niczemu nie poradziłem; harowałem na służbie i w domu, i w dzień i w nocy, a biedy nie zmogłem. Dozorca ciągle pomstował na mnie com mu miał dać? pod żebro może, bo sam z dziećmi nie mieliśmy co na ząb położyć. Pędził mnie i pilnował przez złość coraz barzej. Pisał do naczelnika laporta, że jestem hardy, że lenciaj, że na służbie śpię, że plantu nie obchodzę potem powiedział, że żelazo ukradłem z magazenu, że

 Tomek, wziołeś? powiedz mi prawdę, już ci wszystko jedno, co?

Tomek Baran

читать Tomek Baran
Władysław Stanisław Reymont
Jedno z wielu opowiadań Władysława Stanisława Reymonta (18671925), pisarza o ogromnym dorobku nowelistycznym. Główny bohater, Tomek Baran, traci pracę i od tego momentu poznajemy dramat jego życia. Bieda, beznadzieja,...
Можно купить 0.01Р
Купить полную версию

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Популярные книги автора