Болеслав Прус - Faraon стр 19.

Шрифт
Фон

Kiedy następca przekroczył bramę, spostrzegł gromadkę kobiet, które myły i karmiły jakiegoś więźnia. Nagi ten człowiek, podobny do szkieletu, siedział na ziemi, trzymając ręce i nogi w czterech otworach kwadratowej deski, która zastępowała kajdany.

– Dawno ten człowiek tak cierpi? – zapytał książę.

– Dwa miesiące – odparł nadzorca.

– A długo jeszcze ma siedzieć?

– Miesiąc.

– Cóż on zrobił?

– Zelżył urzędnika zbierającego podatki.

Książę odwrócił się i ujrzał drugą gromadę, złożoną z kobiet i dzieci. Między nimi był stary człowiek.

– Czy to są więźniowie?

– Nie, najdostojniejszy panie. To jest rodzina oczekująca na zwłoki przestępcy, który ma być uduszony… O, już prowadzą go do izby… – mówił nadzorca.

Po czym zwróciwszy się do gromadki rzekł:

– Bądźcie jeszcze chwilkę cierpliwi, kochani ludzie, zaraz dostaniecie ciało.

– Bardzo dziękujemy ci, zacny panie – odparł stary człowiek, zapewne ojciec delikwenta. – Wyszliśmy z domu wczoraj wieczór, len został nam w polu, a tu rzeka przybiera!…

Książę pobladł i zatrzymał się.

– Wiesz – zwrócił się do nadzorcy – że mam prawo łaski?

– Tak, erpatre – odpowiedział nadzorca, kłaniając się, a potem dodał: – Według praw, na pamiątkę twojej bytności w tym miejscu, synu słońca, dobrze prowadzący się, a skazani za obrazę religii lub państwa powinni otrzymać ulgi. Spis tych ludzi będzie złożony u stóp waszych w ciągu miesiąca.

– A ten, którego mają w tej chwili dusić, czy nie ma prawa korzystać z mojej łaski?

Nadzorca rozłożył ręce i pochylił się w milczeniu.

Ruszyli z miejsca i przeszli kilka dziedzińców. W drewnianych klatkach, na gołej ziemi, roili się w ciasnocie przestępcy skazani na więzienie. W jednym budynku rozlegały się straszne krzyki: bito dla wydobycia zeznań.

– Chcę zobaczyć oskarżonych o napad na mój dom – rzekł głęboko wzruszony następca.

– Jest ich z górą trzystu – odparł nadzorca.

– Wybierzcie, zdaniem waszym, najwinniejszych i wypytajcie ich w mojej obecności. Nie chcę jednak, ażeby mnie poznali.

Otworzono następcy tronu izbę, w której prowadził czynności urzędnik śledczy. Książę kazał mu zająć zwykłe miejsce, a sam usiadł za słupem.

Niebawem zaczęli ukazywać się pojedynczo oskarżeni. Wszyscy byli chudzi; porosły im duże włosy i brody, a oczy miały wyraz spokojnego obłąkania.

– Dutmoze – rzekł urzędnik – opowiedz, jak to napadliście na dom najdostojniejszego erpatre.

– Powiem prawdę, jak na sądzie Ozyrysa. Było to wieczorem tego dnia, kiedy Nil miał zacząć przybór. Moja żona mówi do mnie: „Chodź, ojcze, pójdziemy na górę, skąd prędzej można zobaczyć sygnał w Memfisie.” Więc poszliśmy na górę, skąd łatwiej można zobaczyć sygnał w Memfisie. Wtedy do mojej żony zbliżył się jakiś żołnierz i mówi: „Pójdź ze mną w ten ogród, to znajdziemy winogron albo i co jeszcze.” Więc moja żona poszła w ogród z owym żołnierzem, a ja wpadłem w wielki gniew i zaglądałem do nich przez mur. Czy jednak rzucali kamienie do domu księcia, powiedzieć nie mogę, gdyż z powodu drzew i ciemności nic nie widziałem.

– A jakże mogłeś puścić żonę z żołnierzem? – spytał urzędnik.

– Za pozwoleniem waszej dostojności, a cóż ja miałem zrobić? Przeciem ja tylko chłop, a on wojownik i żołnierz jego świątobliwości…

– A kapłana widziałeś, który do was przemawiał?

– To nie był kapłan – odparł chłop z przekonaniem. – To musiał być sam bóg Num96, bo wyszedł z pnia figowego i miał baranią głowę.

– A widziałeś, że miał baranią głowę?

– Za pozwoleniem, dobrze nie pamiętam, czy ja sam widziałem, czy tak mówili ludzie. Oczy zasłaniała mi troska o moją żonę.

– Kamienie rzucałeś do ogrodu?

– Po cóż bym rzucał, panie życia i śmierci? Gdybym trafił żonę, sobie zrobiłbym niepokój na cały tydzień, a gdyby żołnierza, dostałbym pięścią w brzuch, ażby mi język wylazł. Przeciem ja tylko chłop, a on wojownik wiecznie żyjącego pana naszego.

Następca wychylił się spoza kolumny. Odprowadzono Dutmoze, a wprowadzono Anupa. Był to chłop niski, na plecach miał jasne blizny od kijów.

– Powiedz, Anupa – zaczął znowu urzędnik – jak to było z tym napadem na ogród następcy tronu?

– Oko słońca – odparł chłop – naczynie mądrości, ty wiesz najlepiej, że ja napadu nie robiłem. Tylko przyszedł do mnie sąsiad i mówi: „Anupa, chodź na górę, bo Nil przybiera.” A ja mówię: czy aby przybiera? A on mówi: „Jesteś głupszy od osła, bo przecież osioł usłyszałby muzykę na górze, a ty nie słyszysz.” Ja zaś odpowiadam: głupi jestem, bom się pisać nie uczył, ale za pozwoleniem, co innego jest muzyka, a co innego przybór. A on na to: „Gdyby nie było przyboru, ludzie nie mieliby z czego cieszyć się, grać i śpiewać.” Więc poszliśmy, mówię waszej sprawiedliwości, na górę, a tam już muzykę rozpędzili i ciskają w ogród kamienie…

– Kto ciskał?

– Nie mogłem zmiarkować. Ludzie ci nie wyglądali na chłopów; prędzej na nieczystych paraszytów, którzy rozpruwają zmarłych do balsamowania.

– A kapłana widziałeś?

– Za pozwoleniem waszej czujności, to nie był kapłan, ale chyba jakiś duch, który pilnuje domu księcia następcy (oby żył wiecznie!…).

– Dlaczego duch?

– Bo czasami tom go widział, a czasem gdzieś mi się podziewał.

– Może go ludzie zasłaniali?

– Z pewnością, że go czasem ludzie zasłaniali. Ale za to raz był wyższy, a inny raz niższy.

– Może właził na pagórek i złaził z niego?

– Bez zawodu musiał włazić i złazić, ale może wydłużał się i skracał, gdyż był to wielki cudotwórca. Ledwie rzekł: „Zaraz Nil przybierze” – i wnet Nil zaczął przybierać.

– A kamienie rzucałeś, Anupa?

– Gdzież bym śmiał rzucać kamienie w ogród następcy tronu?… Przecie ja prosty chłop i ręka uschłaby mi po łokieć za takie świętokradztwo.

Książę kazał przerwać śledztwo. A gdy wyprowadzono oskarżonych, odezwał się do urzędnika:

– Więc ci ludzie należą do najwinniejszych?

– Rzekłeś, panie – odparł urzędnik.

– W takim razie jeszcze dzisiaj trzeba uwolnić wszystkich. Ludzie nie mogą być więzieni za to, że chcieli przekonać się, czy święty Nil przybiera lub że słuchali muzyki.

– Najwyższa mądrość mówi przez twoje usta, erpatre – rzekł urzędnik. – Kazano mi znaleźć najwinniejszych, więc wybrałem tych, jakich znalazłem. Ale nie w mojej mocy jest powrócić im wolność.

– Dlaczego?

– Spojrzyj, najdostojniejszy, na tą skrzynię. Jest ona pełna papirusów, na których spisano akta sprawy. Sędzia z Memfisu co dzień otrzymuje raporty o jej przebiegu i donosi jego świątobliwości. W cóż obróciłaby się praca tylu uczonych pisarzy i wielkich mężów, gdyby oskarżonych uwolnić?

– Ależ oni są niewinni! – zawołał książę.

– Napad był, a więc było przestępstwo. Gdzie jest przestępstwo, muszą być przestępcy, a kto raz dostał się w ręce władzy i jest opisany w aktach, nie może odejść bez jakiegoś rezultatu. W szynku człowiek pije i płaci; na jarmarku coś sprzedaje i otrzymuje; w polu sieje i zbiera; w grobach dostaje błogosławieństwa od zmarłych przodków. Jakim więc sposobem ktoś, przyszedłszy do sądu, wróciłby z niczym jak podróżny, który zatrzymuje się w połowie swej drogi i zwraca stopy do domu, nie osiągnąwszy celu?

– Mądrze mówisz – odparł następca. – Powiedz mi jednak, czy i jego świątobliwość nie miałby prawa uwolnić tych ludzi?

Urzędnik złożył ręce na krzyż i schylił głowę.

– On, równy bogom, wszystko, co chce, uczynić może: uwolnić oskarżonych, nawet skazanych, a nawet zniszczyć akta sprawy, co spełnione przez zwykłego człowieka byłoby świętokradztwem.

Książę pożegnał urzędnika i polecił nadzorcy, ażeby na jego koszt lepiej karmiono oskarżonych o napad. Następnie, rozdrażniony, popłynął na drugą stronę ciągle rozszerzającej się rzeki, do pałacu, ażeby prosić faraona o umorzenie nieszczęsnej sprawy.

Tego jednak dnia jego świątobliwość miał dużo ceremonii religijnych i naradę z ministrami, więc następca nie mógł się z nim widzieć. Wówczas książę udał się do wielkiego pisarza, który po ministrze wojny najbardziej znaczył we dworze. Stary ten urzędnik, kapłan jednej ze świątyń w Memfis, przyjął księcia grzecznie, ale zimno, a wysłuchawszy go, odparł:

Ваша оценка очень важна

0
Шрифт
Фон

Помогите Вашим друзьям узнать о библиотеке

Скачать книгу

Если нет возможности читать онлайн, скачайте книгу файлом для электронной книжки и читайте офлайн.

fb2.zip txt txt.zip rtf.zip a4.pdf a6.pdf mobi.prc epub ios.epub fb3

Популярные книги автора

Фараон
2.1К 156